Zimny luty... gorrrące święto ;) kicz czy miła okazja do świętowania?
Trochę inne walentynki...
Dopiero co wspominaliśmy na blogu o konsumpcjonizmie, nakręcaniu spirali frustracji, narzucaniu presji, a oto już w kalendarz puka nam kolejna okazja – dla niektórych radosna, dla innych smutna, dla jeszcze innych zupełnie obojętna – do świętowania oraz spędzenia tego czasu „w jakiś” sposób.
....mowa oczywiście o walentynkach.
Przyjrzyjmy się temu dniu i zastanówmy się, o co takie "halo".
Od jak dawna znamy walentynki?
Potocznie mówi się o walentynkach jako o święcie zakochanych.
Wszystko zaczęło się od świętego Walentego, który uważany jest za patrona osób, które czują do siebie coś więcej.
Obchodzenie walentynek to niekoniecznie efekt napływu popkultury ze Stanów.
W południowej i zachodniej Europie obchodzone są bowiem już od średniowiecza.
Reszta Europy dołączyła później.
Wokół postaci świętego Walentego przez setki lat narosło wiele niedomówień, nieścisłości.
Prawdopodobnie nie sposób dojść, co faktycznie było prawdą, a co zostało jedynie dopowiedziane.
Historia świętego Walentego jest taka, że był on lekarzem oraz duchownym.
Żył w III wieku n.e. Trudne czasy – nie miał lekko.
W Cesarstwie rzymskim panujący w tamtym okresie cesarz zabronił młodym mężczyznom wchodzić w związki małżeńskie (między 18 a 37 rokiem życia), ponieważ najważniejsze było dla niego pozyskiwanie żołnierzy – a najlepsi to tacy, którzy nie mieli rodzin.
Walenty, po tym jak został biskupem, notorycznie łamał ten zakaz i udzielał ślubów młodym legionistom.
Szybko został wtrącony do więzienia i skazany na śmierć.
Podobno w rzeczonym więzieniu Walenty miał zakochać się z wzajemnością w niewidomej córce strażnika, która to – obdarowana pięknym uczuciem – cudem odzyskała wzrok. Nie uchroniło to jednak Walentego od egzekucji, która wykonana została dnia… 14 lutego 269 roku.
Jak było naprawdę – nie wiemy i nie zamierzamy robić dochodzenia.
Jedyne, co chcielibyśmy podkreślić to fakt, że można na ten dzień spojrzeć z dystansem, humorem i potraktować jako okazję do powiedzenia ważnych słów osobom, które kochamy, a także do… siebie samego w lustrze.
Walentynki to nuda? Spróbuj inaczej!
Sposobów na spędzenie Dnia Zakochanych jest wiele. Najróżniejsze firmy przerzucają się propozycjami.
Każda okazja do wydania pieniędzy jest dobra. Tylko po co Ci kolejny kubek z serduszkiem…?
no chyba że potrzebny :)
My dzisiaj proponujemy: niezależnie od tego, czy jesteś zakochana/-y (szczęśliwie lub nie), czy masz partnera/partnerkę, a może straciłeś/-aś najbliższą osobę…
Doceń siebie i kogoś jeszcze, kogo masz obok.
Walentynki możesz obchodzić z dzieckiem, babcią, tatą, bratem, kuzynką, przyjaciółką… I to już JEST okazja do świętowania! Możesz też nie obchodzić ich wcale, ale domowe SPA zawsze pysznie smakuje, szczególnie w lutowe wieczory :)
Okej, to towarzystwo już mamy. Nawet jeśli jest tylko Twoje własne....to nadal świetna kompania.
To teraz co: kino, kolacja w restauracji, masaż, zakup jakiegoś „miłego” walentynkowego drobiazgu…?
Och. Jasne, ale możemy też troszeczkę „odserduszkować” ten Dzień Zakochanych i spróbować czegoś zupełnie nowego:
• zapisać się na jakiś ciekawy warsztat, np. ceramika, haft, tworzenie biżuterii?
• może upiec jakieś ciasto z zupełnie nowego przepisu?
• iść z mamą lub przyjaciółką na kurs .... czegoś, czego obie zawsze chciałyście spróbować
• zrobić sobie lub komuś prezent w postaci własnoręcznie zrobionego kremu, mydła, notesu dobrych myśli?
• może faktycznie napisać list (odręcznie!) i go wysłać,
• od miesięcy wybierasz się na basen - wspaniale, to idź tam świętować walentynki.
Rozumiecie – chodzi o to, aby niekoniecznie poddawać się wszędobylskiemu konsumpcjonizmowi i nabywać rzeczy, których nie potrzebujemy ani my, ani obdarowywani. Jeśli już jakoś świętujemy, przeznaczmy te środki na coś, co nas rozwinie, może rozpocznie w nas jakąś pasję i miłość do rękodzieła, tej czy innej aktywności…
Miłość ma różne oblicza.
Bierne siedzenie w restauracji czy kupowanie bezsensownych gadżetów – stać Cię na więcej.
I nie chodzi tu o pieniądze.
Ubrani odpowiednio w dobry nastrój i brak presji, z policzkami zaróżowionymi od emocji związanych z nauką czegoś nowego i przeżyciem kolejnego doświadczenia w towarzystwie ukochanej osoby nie dość że sprawi przyjemność to jeszcze wniesie powiew nowości w Wasze życie :)
Walentynki po shamasowemu
Gdziekolwiek wychodzicie – czy to do pokoju obok, czy na jakiś spotkanie – dobrze się przygotujcie, aby promieniowała od Was… miłość. Taka miłość własna, która – jeśli ją podarujesz najpierw samemu sobie – emanuje i zaraża innych.
A w domowym SPA podpowiadamy co zdecydowanie poprawia samopoczucie:
1. Zawsze proponujemy domowe rytuały pielęgnacyjne, tym razem odsyłamy do tych , które już kiedyś tu publikowaliśmy przy różnych okazjach: z użyciem olejku Mandalla, z użyciem olejków eterycznych…
https://www.shamasa.pl/pl/produkty/olejek-intymny-mandalla-z-rumiankiem-50ml
2. Zadbaj o włosy. Jakże ważna kwestia. Umyj szamponem @zero kalorii, zrób maseczkę na włosy z glinki, spryskaj hydrolatem różanym z kwasem hialuronowym - efekt będzie piorunujący.
Tutaj zestaw: https://www.shamasa.pl/pl/zestawy/zdrowe-wlosy-zestaw-nawilzajaco-regenerujacy
3. Otul się pięknym zapachem. Zapach ma niesamowitą moc poprawy samopoczucia!
Jeśli tylko możemy coś doradzić… odrzuć chemiczne mieszanki.
Sprawdź perfumy w kremie lub nasze pachnidła botaniczne.
https://www.shamasa.pl/pl/produkty/strefa-zapachu/
4. No i na koniec… seria, która doda Ci rumieńców.
*Mgiełka sprzyjająca relacjom międzyludzkim,
*Sprytny olejek pod prysznic,
*Blend olejków eterycznych sprzyjający bliższym relacjom.
to jak? świętujesz 14-tego lutego?
0 komentarz(e)